W moim przypadku to jedyne w roku pięć dni pod rząd, podczas których nie muszę się ruszać z domu*.
Ma to swoje zady i walety, ale wolę skupić się na pozytywach, więc nadrabianie zaległości, przetrzepywanie czeluści dysku, sprzątanie na nim oraz wybieranie kolejnych fot na bloga trwa na całego :)
O niektórych zdjęciach zdążyłem już zapomnieć, więc radość z ich odkrywania jest co najmniej podwójna. Przez całą koncertową jesień zamęczałem Was koncertówkami, więc dla odmiany będą teraz inne tematy...
Asi pierwsze zdjęcia robiłem dawno temu, jeszcze przed jej ślubem zaczepiła mnie na maxmodels i po wymianie kilka wiadomości zgadaliśmy się na małą sesyjkę.
W tym roku ponownie mnie pomęczyła i tym razem po dłuższych (półrocznych;) przypominaniach udało mi się dojechać do Żor na krótką sesję (z której z resztą Asia nie jest zbytnio zadowolona, zupełnie nie rozumiem dlaczego :P )
a ponieważ ostatnimi czasy mam duże parcie na cross'y, nie mogło zabraknąć czegoś w stylu retro :)
* - czyli oddalać się od niego na odległość większą niż 7.5 km :)